czwartek, 10 listopada 2011

Włóczymy się z Anną i Izą po centrum handlowym, włazimy to Muffato, cisza, spokój, Iza jak zwykle próbuje wyłudzić od sprzedawczyń darmową próbkę jakieś słodyczy dla nas, bo my to niby z Europy i w ogóle takich rzeczy nie mamy. Ale do czego zmierzam.
Nagle słyszę jakiś dziwny język, w ogóle to chyba go rozumiem, zaraz,zaraz ta pani ewidentnie mówi po....polsku!  No to ja inteligentnie: Dzień dobry:) Babka w śmiech i że ją zaskoczyłam:)
Myślałam, że jest tylko z mężem, ale potem całą grupka się ich uzbierała i co się okazała?
Że jedna pani mieszka w Krakowie, więc szybko padło pytanie o małą wieś pod Krakowem i co? Oczywiście, że kojarzy i jeszcze na basen to takiej jednej szkoły chodzi:) I już wszyscy wiedzą o co chodzi, prawda?
A druga pani stwierdziła, że całe życie mieszkała w Tyńcu, także normalnie byłyśmy sąsiadkami przez Wisłę:) No pod warunkiem, że była tam w tamtym roku też.
W każdym razie strasznie głupio rozmawiało mi się po polsku, a kolejności słów w moich zdaniach nie skomentuje:P


A tak w ogóle to:

Tak, moim drodzy, Święta tuż, tuż!

To znaczy, że wystawy sklepowe pełne są choinek i mikołajów z napisem Feliz Natal, czyli jak każdy już zdążył się domyślić: Wesołych Świąt:)

O proszę, nawet bałwanka mają. To nic, że większość śniegu na oczy nie widziała:)
Poczucie humoru mają, nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz