sobota, 24 grudnia 2011

Meeeeerry Christamas everyoneeeeeeeeeeeee

Wigilii nadszedł już czas..............
A ja za chwilę jadę gdzieś z moją rodzinką. A co najważniejsze to 'gdzieś' znajduję się przy plaży, także ogólnie nie narzekam:) I w ogóle paczka dziś przyszła, idealnie na  święta.
A ja sobie rodzinkę zmieniłam i mieszkam sobie teraz w kondominium, mam siostrę i brata. I basen mam, co nie ukrywam dużo zmieniło w moim  życiu:) Wakacje już się dawno zaczęły, a w styczniu jadę na Northeast, także będziemy podbijać Brazylię z innymi wymieńcami.
Oni tu oczywiście nie obchodzą Wigilii, to przykre. W ogóle większość z nich spędza  święta w hotelach przy plaży. To dziwne. Ale co tam, jeszcze nigdy nie obchodziłam Świąt przy temperaturze 37 stopni, choć dziś jest coś zimnawo, dokładnie 27 :) Więc zobaczymy jak to będzie.
Trzymajcie się tam cieplutko i jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT!


Feliz Natal e Ano Novo pra voces i suas familias!!!!!!!!!!!!!!! :*

czwartek, 10 listopada 2011

Włóczymy się z Anną i Izą po centrum handlowym, włazimy to Muffato, cisza, spokój, Iza jak zwykle próbuje wyłudzić od sprzedawczyń darmową próbkę jakieś słodyczy dla nas, bo my to niby z Europy i w ogóle takich rzeczy nie mamy. Ale do czego zmierzam.
Nagle słyszę jakiś dziwny język, w ogóle to chyba go rozumiem, zaraz,zaraz ta pani ewidentnie mówi po....polsku!  No to ja inteligentnie: Dzień dobry:) Babka w śmiech i że ją zaskoczyłam:)
Myślałam, że jest tylko z mężem, ale potem całą grupka się ich uzbierała i co się okazała?
Że jedna pani mieszka w Krakowie, więc szybko padło pytanie o małą wieś pod Krakowem i co? Oczywiście, że kojarzy i jeszcze na basen to takiej jednej szkoły chodzi:) I już wszyscy wiedzą o co chodzi, prawda?
A druga pani stwierdziła, że całe życie mieszkała w Tyńcu, także normalnie byłyśmy sąsiadkami przez Wisłę:) No pod warunkiem, że była tam w tamtym roku też.
W każdym razie strasznie głupio rozmawiało mi się po polsku, a kolejności słów w moich zdaniach nie skomentuje:P


A tak w ogóle to:

Tak, moim drodzy, Święta tuż, tuż!

To znaczy, że wystawy sklepowe pełne są choinek i mikołajów z napisem Feliz Natal, czyli jak każdy już zdążył się domyślić: Wesołych Świąt:)

O proszę, nawet bałwanka mają. To nic, że większość śniegu na oczy nie widziała:)
Poczucie humoru mają, nie?

wtorek, 8 listopada 2011

...

Zebrałam się w sobie, żeby napisać COKOLWIEK, żeby nie było, że mnie UFO porwało, czy co. Więc siedzę sobie z Anną nad basenem sącząc Guaranę i zastanawiam się na ile mi jeszcze starczy baterii w laptopie. Tak  czy inaczej chwilowo tu mieszkam i w związku z tym mam przerwę od szkoły. Nie, nie narzekam.

Na przełomie października i listopada urodziny obchodziło czterech moich znajomych z Foz ( w tym trzech wymieńców, tak  trzech wymienców na CZTERECH i zgadnijcie kto ma urodziny w innym terminie?:)) niestety nikt nie kończył lat 15 w związku z tym przyjęcia były najzwyklejsze w świecie z dobrym tortem i pizzą.

 Dostałam paczkę z domu. Tak książkę przeczytałam już dawno i tak mnie naszło, że czuję się fajna, bo piłam matę i terere, o których w swojej książce pisze Cejrowski. Aczkolwiek ciągle czekam na magiczny moment, w którym spotkam Prawdziwych Indian.
Reasumując jakby ktoś mi chciał coś przysłać to błagam niech to będzie książka. Bo jak pytałam w księgarni i książki po angielsku to mi powiedzieli, że nie ma. Późnej kobieta jednak stwierdził, że tak, są, przyszły WCZORAJ.  Wybór straszny, chyba z cztery pozycje i na dodatek drogie jak cholera, więc w końcu  nie kupiłam. A adresu nie podaję, bo końcem listopada zmieniam rodzinę ( plus zaczynam wakacje).

A dzisiaj wstałyśmy z Anną sobie o 5 i zrobiłyśmy śniadanie składające się z arbuza i mango, oby więcej takich posiłków xD A wcześniej wlazłyśmy z Anną do basenu, ale trochę zimnawo było...


A dzisiaj przypominam jest Hug an Exchange Student Day:)
A w czwartek mijają dokładnie trzy miesiące mojego pobytu tutaj:D

czwartek, 27 października 2011

I am an exchange student

 Znalezione na forum polskiej wymiany międzynarodowej, dodane przez dziewczynę spędzającą 'swój rok' we Francji.

"I am an exchange student.How do you know what is a dream if you never accomplished one? How do you know what is an adventure if you never took part in one? How do you know what is anguish if you never said goodbye to your family and friends with your eyes full of tears? How do you know what is being desperate, if you never arrived in a place alone and could not understand a word of what everyone else was saying? How do you know what is diversity if you never lived under the same roof with people from all over the world? How do you know what is tolerance, if you never had to get used to something different even if you didn’t like it. How do you know what is autonomy, if you never had the chance to decide something by yourself? How do you know what it means to grow up, if you never stopped being a child to start a new course? How do you know what is to be helpless, if you never wanted to hug someone and had a computer screen to prevent you from doing it? How do you know what is distance, if you never, looking at a map, said “I am so far away”? How do you know what is a language, if you never had to learn one to make friends? How do you know what is patriotism, if you never shouted “ I love my country” holding a flag in your hands? How do you know what is the true reality, if you never had the chance to see a lot of them to make one. How do you know what is an opportunity, if you never caught one? How do you know what is pride, if you never experienced it for yourself at realizing how much you have accomplished? How do you know what is to seize the day, if you never saw the time running so fast? How do you know what is a friend, if the circumstances never showed you the true ones. How do you know what is a family, if you never had one that supported you unconditionally? How doyou know what are borders, if you never crossed yours, to see what there was on the other side? How do you know what is imagination, if you never thought about the moment when you would go back home? How do you know the world, if you have never been an exchange student?"

niedziela, 23 października 2011

Asunción, Guns n' Roses

 W ubiegły weekend udałam się na podbijanie stolicy Paragwaju-Asunción. No cóż tak czy inaczej cel był tylko jedny- koncert zespołu Guns n' Roses. Muszę przyznać, że mi się podobało, chociaż nie zapałałam jakąś szczególną miłością do tego państwa, może dlatego, że nie miałam okazji tak naprawdę nic zobaczyć? A szkoda...

W tygodniu jak to w tygodniu chodziłam sobie do szkoły, śpiąc na mniej interesujących lekcjach, tudzież starając się zrozumieć coś na lekcjach gdzie nauczyciele mówią w miarę wolno xD

W piątek bodajże byłam z Anną na zakupach, chociaż i tak naszym głównym celem było zjedzenie truskawek w gorącej czekoladzie:) No przepraszam bardzo kupiłyśmy jeszcze prezent Jose, bo ma urodziny wkrótce. 16. Odnoszę wrażenie, że jestem stara i wszyscy, których poznaję są z rocznika '95. Tu pozdrawiam moją przyszłą klasę xD

Wczoraj byłam na churrasco z Interactem. Nie będę komentować tego, że ostatecznie wylądowałam w basenie, dobrze, że mi chociaż buty pozwolili ściągnąć:) No i ktoś tam miał urodziny to tort przyniósł. W sumie nie wiem kto. I nie pamiętam wszystkich imion. Poza tym po raz pierwszy tu spotkałam się z tym, że ktoś się mnie zapytała jak mam na imię. To było miłe. Zazwyczaj pytają się kogoś innego, albo po prostu wiedzą.

Apropo ostatnio w szkole mówię tam takiemu chlopakowi cześć, a on po portugalsku mówi, że ja się do niego odezwałam. Nie wziął tylko pod uwage tego, że ja rozumiem xD Także potem było dużo śmiechu.

Chociaż i tak nic nie pobije tego jak Leticia zaczęła wymieniać języki jakimi ludzie mówią w klasie i doszła do polskiego i ktoś się pyta: ale czekaj kto tu mówi po polsku? Myślałam , że umrę ze śmiechu. Chyba niektórzy myślą że ja to tylko angielskim władam.

A mój polski rocznik miał pólmetek. Mam nadzieję, że się dobrze bawiliście. Jeszcze nie obczaiłam czy oni tu mają coś takiego:P

Za to wczoraj i  dziś cała Brazylia pisała jakieś testy: podział tak jak my mamy w gimnazjum, ale nie wiem czemu to do końca służy, bo i tak piszą odrębne egzaminy na studia. Swoją drogą to jest normalne u nich, ze piszą testy w niedziele...

W ogóle to ciepło strasznie się robi. I zmieniliśmy czas teraz mam tylko 4 godziny różnicy z Polską. Dzisiaj mnie host ojciec poinformował, że najlepszym polskim piłkarzem jest Lato. ja się tam nie znam, to powiedziałam, że nie wiem:)

Końcem listopada zmieniam rodzinę i przeprowadzam się na drugi koniec miasta, ale ponoć do fajnej dzielnicy. Nie skometnuje faktu, że trzeciej rodziny dalej nie znam...
A ostatnio byłam na zebraniu Rotary i nikt mnie nie poinformował, że się trzeba ładnie ubrać. Dobrze,że nie poszłam  w krótkich spodenkach xD

A mój nauczyciel portugalskiego powiedział mi, że przyprowadzi na zajęcia chłopczyka, którego babci nauczyła polskiego, żebyśmy sobie porozmawiali. Fajnie będzie. Chociaż odnoszę wrażenie, że mam coraz większe trudności z mówieniem po polsku.

A i najważniejsze! Ostatnio miałam sen angielsko-portugalski!!! Jestem z siebie normalnie dumna!:)

Trochę chaotyczny ten post, ale moje życie tu też jest trochę chaotyczne, bo nikt mi nie raczy powiedzieć dzień wcześniej co robimy jutro i o wszystkim dowiaduję się na końcu, ale nie tylko ja tak mam. Zresztą co tam, Brazylia, oni są wyluzowani:)

wtorek, 11 października 2011

Upał...

Przebywałam całe dziesięć minut w klimatyzowanym samochodzie wysiadłam i upał mnie powalił.... A jest 20 i tylko 30 stopni na zewnątrz. Ostatnio się dowiedziałam, że w grudniu tu jest 40-parę stopni także dziękuję bardzo...
Dobrze,  że wszędzie mają klimatyzację, chociaż w sumie takie zmiany temperatur też nie są dobre.

Jutro jest Dzień Dziecka! W związku z tym mamy wolne:) Ale moja kochana dyrektorka stwierdziła, że ciężko pracujemy ( ja to na pewno:)) i mamy wolne do końca tygodnia!

Ten weekend spędziłam w Cascavel i Marindze. W Cascavel byliśmy w piątek, żeby zabrać Silvię i tam spaliśmy. Przy okazji byliśmy na grilu u jakiejś rodziny mojej rodziny:) i jadłam lody kukurydziane. Później spotkałam się z wymieńcami z Belgii i Kanady.Mieliśmy już wracać do domu Silvi, ale co tam zahaczyliśmy jeszcze o dwie 'imprezy'. No cóż, Brazylia:P

Następnego dnia rano pojechaliśmy do Maringi. Tam poznałam znowy jakieś ciotki i wujków. Ale tak na pierwszy rzut oka to Brazylijczycy wcale nie są jakoś wybitnie rodzinni, a przynajmniej moja rodzina. No nic później zabrali mnie do parku i widziałam żółwie,o:

 Zbierało się na burze. Ale to nic, szłyśmy dalej:) I widziałam małpki! W ogóle byłam hardcorem, bo rozmawiałam z takimi dziewczynkami po portugalsku, jakieś kuzynki czy coś. I sześciolatka specjalnie dla mnie policzyła po angielsku do dziesięciu! To było takie słodkie <3
No i idziemy dalej ( jeszcze nie pada) i u nas w parku z reguły można spotkać wiewiórki, a tu:

No cóż, poprzedniego dnia przy ulicy widziałam kapiwarę, także:) A jeszcze wcześniej u mojej koleżanki-kolibra!:)
Zaczęło grzmieć więc ruszyłyśmy ostatecznie do samochodu. Ostatnim punktem wycieczki była najwyższa katedra w Ameryce Południowej:

Hmm...napisałam Ameryce Południowej i właśnie do mnie doszło, ze faktycznie jestem w Ameryce Południowej...No nic, takie moje twórcze przemyślenia. Ale kto by w tamtym roku pomyślał, że będę w Brazylii?

Dobra, potem poszliśmy do galerii handlowej i kupiłam sobie zegarek za całe 5 reais;) I jadłam takie coś:
Dobre to, to tylko słodkie strasznie. I mój tata twierdzi, że to zna, no to pewnie występuję to (zapomniałam nazwy) i w Europie:)

Jutro przyszli wymieńcy z mojego dystryktu piszą test by ostatecznie przekonać się czy i gdzie spędzą kolejny rok. I zawsze są dwa miejsca do Polski, także już wkrótce przekonam się kto spędzi swój wymarzony rok w moim kraju! Ale bardzo mi się podoba to jaki mają stosunek do wyboru kraju:) Najlepsza Europa  ( tu akurat mają rację) więc osoba, która zajmie pierwsze miejsce z reguły jedzie do Francji, później zawsze są Niemcy. I bardzo ciekawe jest to, jakie oni mają zdanie o tym kraju. Bo nam się on kojarzy raczej z zasadami i pracą. A oni twierdzą, że tam żyją bardzo imprezowi ludzie i mówią ładnym (!!!) językiem. Także teraz nie wiem, kto ma rację:)

Ostatnio byłam u koleżanki właśnie z Niemiec i pływałyśmy w basenie! I robiłyśmy brigadeiro i popcorn z cukrem:P A jutro idę do koleżanki ze szkoły i będziemy oglądać Harrego Pottera, także coś dla mnie:)

Ale uwielbiam ich  organizacje. Dzisiaj miałam mieć zebranie Rotary jak co tydzień, ale nie miałam. Dlaczego? Bo jutro jest święto. W sumie nie wiem o co im chodzi, może jakby ktoś chciał gdzieś pojechać to może już dziś wieczorem, bo nie musi iść na zebranie? No nie wiem, w każdym razie wszystko byłoby ok gdyby ktoś mnie o tym poinformował wcześniej.... No ale cóż, Brazylia....

niedziela, 2 października 2011

Cztery dni, dwa dystrykty, ponad 50 wymieńców z 21 krajów...

Tak, tak mowa o naszym orientation camp:)
W tej notce zamieszczę ogólne spostrzeżenia, a następną napiszę o tym, czym się właściwie zajmowaliśmy.
Więc na początek wylądowałam w pokoju z dziewczyną z Tajwanu i Niemiec. I uwaga: DZIEWCZYNA Z TAJWANU BYŁA W ZESZŁYM ROKU W ŻYWCU NA  TKB!!!!!! A tak przynajmniej myślę, bo mówi, ze była w jakimś małym mieście w Polsce w górach ze swoim zespołem tańca folklorystycznego, więc mi na myśl od razu przyszedł Żywiec:)

Anna mi mówi, że jest w pokoju z jakąś Polską więc od razu tam zawędrowałam. I uwaga: jeszcze NIGDY nie miałam takiego problemu z mówieniem po polsku! Nie wspomnę już o szyku zdania, to w ogóle była nie zrozumiałe chyba. Ale cóż w końcu się jakoś dogadałyśmy a Kaja jest bardzo miła, pochodzi z Lublina i mieszka w Toledo ( skąd jest Luiza, która ubiegły rok spędziła w Krakowie).

Potem w końcu odnalazłam Martę. I dawno się tak nie cieszyłam, że kogoś widzę, serio. Nastąpił problem z językiem znowu. I w sumie potem często zdarzało się nam rozmawiać po angielsku, naprawdę. I muszę przyznać to było całkiem naturalne. Niestety po trzech dniach mój problem z polskim odszedł i zaczęłam znowu myśleć po polsku, więc się na angielski musiałam przestawiać, tak źle i tak niedobrze.

Przeprowadziłam szybko ranking na najładniejszy język i tu kolejna nowość. Bo ja całe życie twierdziłam, że francuski wcale nie jest taki ładny jak wszyscy uważają i  ze naprawdę nie wiem czemu wszyscy się nim tak zachwycają. Póki nie usłyszałam dwóch Francuzów rozmawiających ze sobą. Więc francuski zdobył nową fankę w postaci mnie i zajmuje pierwsze miejsce w moim rankingu.

Najlepsi ludzie? Zdecydowanie Meksyk. Chociaż osobiście uważam,że nie powinno się umieszczać w jednym dystrykcie 14 (?) Meksykanów bo to się źle kończy.Ale przyznaję wszyscy są bardzo mili, przyjaźni i otwarci. A jak jeden mi powiedział, że się nie mógł doczekać wymiany, bo chciał bardzo poznać ludzi z Polski ( a w szczególności takie dwie Marty...:)) to już w ogóle zdobyli moje serce.

Apropo dwóch Mart... Tak to było dziwne.
-Skąd jesteś?
-Z Polski.
-Aha, a jak masz na imię?
-Marta.
-Ale jak to? Przecież tamta dziewczyna z Polski ma na imię Marta.
I za każdym razem to samo... To naprawdę było śmieszne. Ale za to mam pewność, że każdy znał dwie Marty z Polski, które dodatkowo chodzą do tej samej szkoły w kraju.

Pewnie wszyscy myślą, że największymi patriotami są Amerykanie. Otóż nieprawda. Przez te dni nie widziałam ani jednej flagi Stanów, nie słyszałam, żeby śpiewali hymn  czy inne pieśni typowe dla ich kraju. Natomiast to co odstawiali Meksykanie przechodzi ludzkie pojęcie. W głowie dalej mi huczy 'Viva Mexico!' a flagę mogłabym namalować z zamkniętymi oczami. Poza tym robili dużo hałasu, śpiewali jakieś piosenki i hymn oczywiście. I byli przeszczęśliwi, że jest ich tutaj aż tylu.

W ogóle to jest bardzo ciekawy naród. Była dziewczyna, która nie mówiła po angielsku ani słowa. Było dwóch chłopaków, którzy mówili tak dobrze, że o jednym z nich myślałam, że jest ze Stanów. Była blondynka i chłopak o niebieskich oczach. Oraz ludzie o typowych meksykańskich rysach twarzy, A na pytanie czy Meksyk jest podobny do Brazylii odpowiadali, że taki sam. Tylko język jest inny, ale bardzo podobny, więc... Jeden chłopak mi powiedział, że różni się tylko pogodą, bo on mieszka na pustyni. To było ciekawe spostrzeżenie.

Poznałam przemiłą dziewczynę z Indonezji, Jenny. No i było fajnie, bo mamy takie same flagi, tylko jej czerwono-biała:)

I gadałam z Samo, Słowakiem po polsku-słowacku. I wszyscy się patrzyli na nas dziwnie i pytali, po jakiemu rozmawiamy. A jak powiedziałam do dziewczyny z Rosji coś po Polsku i ona zrozumiałam to się patrzyła na mnie jak nie wiem co.

Ej nie mogę się powstrzymać przed wypisaniem wszystkich krajów:P
Więc,
Polska x 3
Kanada x 2
USA x 3,4 (?)
Meksyk, za dużo xD
Wenezuela x 1
Finlandia x 1
Niemcy chyba z 10
Austria x 2
Francja x 2
Belgia x 1
Dania x 2
Słowacja x 1
Rosja x 2
Turcja x 4
Indie x 2
Indonezja x 1
Tajwan x 2
Tajlandia x 2
Japonia x 1, szkoda, że ta dziewczyna nie mówiła po angielsku,
Australia x 1
Filipiny x 1, to jest dopiero fajny kraj:)


Poza tym dla większości Brazylia nie była pierwszym wyborem. Spokojnie z 80% chciało jechać do Europy i większość z nich do Niemiec. Jak pytałam dlaczego to mi mówili, że to najbardziej znany kraj z Europy, że mają dużo wycieczek i imprez, ludzie są mili i mają ładny język. W tym momencie ja się przestawałam odzywać na ten temat w ogóle:) Dobrze,że chociaż Bruna chciała jechać do Austrii:)

Tak czy inaczej było super, szkoda tylko, że tak krótko, ale czekamy na następny raz:P

Ale ten wyjazd potwierdził, ze Brazylijczycy są jednak kompletnie nie zorganizowani. Miał być wieczór, podczas którego mieliśmy się przedstawić po portugalsku, nie było. Miał być wieczór talentów, nie było. Jak dla mnie lepiej:P Nasze posiedzenia kończyły się po 1, już widzę takie coś w Polsce, cisza nocna o 22xD Mieliśmy wstawać o 7, dzisiaj wstałam o 9.30:) Żyć nie umierać. I były baaaaaardzo dobre śniadania, w życiu nie zjadłam tyle pao de queija xD I soki ze świeżych owoców i  w ogóle dużo świeżych owoców...Mniam, mniam xD

Dobra kończę moją przydługą notkę, kiedyś wrzucę resztę na temat tego co dokładnie robiliśmy i jak to się stało, że wybraliśmy jedyny zimny i deszczowy dzień na zobaczenie wodospadów:) Chociaż w sumie tego do końca nie wiem:P