niedziela, 2 października 2011

Cztery dni, dwa dystrykty, ponad 50 wymieńców z 21 krajów...

Tak, tak mowa o naszym orientation camp:)
W tej notce zamieszczę ogólne spostrzeżenia, a następną napiszę o tym, czym się właściwie zajmowaliśmy.
Więc na początek wylądowałam w pokoju z dziewczyną z Tajwanu i Niemiec. I uwaga: DZIEWCZYNA Z TAJWANU BYŁA W ZESZŁYM ROKU W ŻYWCU NA  TKB!!!!!! A tak przynajmniej myślę, bo mówi, ze była w jakimś małym mieście w Polsce w górach ze swoim zespołem tańca folklorystycznego, więc mi na myśl od razu przyszedł Żywiec:)

Anna mi mówi, że jest w pokoju z jakąś Polską więc od razu tam zawędrowałam. I uwaga: jeszcze NIGDY nie miałam takiego problemu z mówieniem po polsku! Nie wspomnę już o szyku zdania, to w ogóle była nie zrozumiałe chyba. Ale cóż w końcu się jakoś dogadałyśmy a Kaja jest bardzo miła, pochodzi z Lublina i mieszka w Toledo ( skąd jest Luiza, która ubiegły rok spędziła w Krakowie).

Potem w końcu odnalazłam Martę. I dawno się tak nie cieszyłam, że kogoś widzę, serio. Nastąpił problem z językiem znowu. I w sumie potem często zdarzało się nam rozmawiać po angielsku, naprawdę. I muszę przyznać to było całkiem naturalne. Niestety po trzech dniach mój problem z polskim odszedł i zaczęłam znowu myśleć po polsku, więc się na angielski musiałam przestawiać, tak źle i tak niedobrze.

Przeprowadziłam szybko ranking na najładniejszy język i tu kolejna nowość. Bo ja całe życie twierdziłam, że francuski wcale nie jest taki ładny jak wszyscy uważają i  ze naprawdę nie wiem czemu wszyscy się nim tak zachwycają. Póki nie usłyszałam dwóch Francuzów rozmawiających ze sobą. Więc francuski zdobył nową fankę w postaci mnie i zajmuje pierwsze miejsce w moim rankingu.

Najlepsi ludzie? Zdecydowanie Meksyk. Chociaż osobiście uważam,że nie powinno się umieszczać w jednym dystrykcie 14 (?) Meksykanów bo to się źle kończy.Ale przyznaję wszyscy są bardzo mili, przyjaźni i otwarci. A jak jeden mi powiedział, że się nie mógł doczekać wymiany, bo chciał bardzo poznać ludzi z Polski ( a w szczególności takie dwie Marty...:)) to już w ogóle zdobyli moje serce.

Apropo dwóch Mart... Tak to było dziwne.
-Skąd jesteś?
-Z Polski.
-Aha, a jak masz na imię?
-Marta.
-Ale jak to? Przecież tamta dziewczyna z Polski ma na imię Marta.
I za każdym razem to samo... To naprawdę było śmieszne. Ale za to mam pewność, że każdy znał dwie Marty z Polski, które dodatkowo chodzą do tej samej szkoły w kraju.

Pewnie wszyscy myślą, że największymi patriotami są Amerykanie. Otóż nieprawda. Przez te dni nie widziałam ani jednej flagi Stanów, nie słyszałam, żeby śpiewali hymn  czy inne pieśni typowe dla ich kraju. Natomiast to co odstawiali Meksykanie przechodzi ludzkie pojęcie. W głowie dalej mi huczy 'Viva Mexico!' a flagę mogłabym namalować z zamkniętymi oczami. Poza tym robili dużo hałasu, śpiewali jakieś piosenki i hymn oczywiście. I byli przeszczęśliwi, że jest ich tutaj aż tylu.

W ogóle to jest bardzo ciekawy naród. Była dziewczyna, która nie mówiła po angielsku ani słowa. Było dwóch chłopaków, którzy mówili tak dobrze, że o jednym z nich myślałam, że jest ze Stanów. Była blondynka i chłopak o niebieskich oczach. Oraz ludzie o typowych meksykańskich rysach twarzy, A na pytanie czy Meksyk jest podobny do Brazylii odpowiadali, że taki sam. Tylko język jest inny, ale bardzo podobny, więc... Jeden chłopak mi powiedział, że różni się tylko pogodą, bo on mieszka na pustyni. To było ciekawe spostrzeżenie.

Poznałam przemiłą dziewczynę z Indonezji, Jenny. No i było fajnie, bo mamy takie same flagi, tylko jej czerwono-biała:)

I gadałam z Samo, Słowakiem po polsku-słowacku. I wszyscy się patrzyli na nas dziwnie i pytali, po jakiemu rozmawiamy. A jak powiedziałam do dziewczyny z Rosji coś po Polsku i ona zrozumiałam to się patrzyła na mnie jak nie wiem co.

Ej nie mogę się powstrzymać przed wypisaniem wszystkich krajów:P
Więc,
Polska x 3
Kanada x 2
USA x 3,4 (?)
Meksyk, za dużo xD
Wenezuela x 1
Finlandia x 1
Niemcy chyba z 10
Austria x 2
Francja x 2
Belgia x 1
Dania x 2
Słowacja x 1
Rosja x 2
Turcja x 4
Indie x 2
Indonezja x 1
Tajwan x 2
Tajlandia x 2
Japonia x 1, szkoda, że ta dziewczyna nie mówiła po angielsku,
Australia x 1
Filipiny x 1, to jest dopiero fajny kraj:)


Poza tym dla większości Brazylia nie była pierwszym wyborem. Spokojnie z 80% chciało jechać do Europy i większość z nich do Niemiec. Jak pytałam dlaczego to mi mówili, że to najbardziej znany kraj z Europy, że mają dużo wycieczek i imprez, ludzie są mili i mają ładny język. W tym momencie ja się przestawałam odzywać na ten temat w ogóle:) Dobrze,że chociaż Bruna chciała jechać do Austrii:)

Tak czy inaczej było super, szkoda tylko, że tak krótko, ale czekamy na następny raz:P

Ale ten wyjazd potwierdził, ze Brazylijczycy są jednak kompletnie nie zorganizowani. Miał być wieczór, podczas którego mieliśmy się przedstawić po portugalsku, nie było. Miał być wieczór talentów, nie było. Jak dla mnie lepiej:P Nasze posiedzenia kończyły się po 1, już widzę takie coś w Polsce, cisza nocna o 22xD Mieliśmy wstawać o 7, dzisiaj wstałam o 9.30:) Żyć nie umierać. I były baaaaaardzo dobre śniadania, w życiu nie zjadłam tyle pao de queija xD I soki ze świeżych owoców i  w ogóle dużo świeżych owoców...Mniam, mniam xD

Dobra kończę moją przydługą notkę, kiedyś wrzucę resztę na temat tego co dokładnie robiliśmy i jak to się stało, że wybraliśmy jedyny zimny i deszczowy dzień na zobaczenie wodospadów:) Chociaż w sumie tego do końca nie wiem:P

1 komentarz: