wtorek, 11 października 2011

Upał...

Przebywałam całe dziesięć minut w klimatyzowanym samochodzie wysiadłam i upał mnie powalił.... A jest 20 i tylko 30 stopni na zewnątrz. Ostatnio się dowiedziałam, że w grudniu tu jest 40-parę stopni także dziękuję bardzo...
Dobrze,  że wszędzie mają klimatyzację, chociaż w sumie takie zmiany temperatur też nie są dobre.

Jutro jest Dzień Dziecka! W związku z tym mamy wolne:) Ale moja kochana dyrektorka stwierdziła, że ciężko pracujemy ( ja to na pewno:)) i mamy wolne do końca tygodnia!

Ten weekend spędziłam w Cascavel i Marindze. W Cascavel byliśmy w piątek, żeby zabrać Silvię i tam spaliśmy. Przy okazji byliśmy na grilu u jakiejś rodziny mojej rodziny:) i jadłam lody kukurydziane. Później spotkałam się z wymieńcami z Belgii i Kanady.Mieliśmy już wracać do domu Silvi, ale co tam zahaczyliśmy jeszcze o dwie 'imprezy'. No cóż, Brazylia:P

Następnego dnia rano pojechaliśmy do Maringi. Tam poznałam znowy jakieś ciotki i wujków. Ale tak na pierwszy rzut oka to Brazylijczycy wcale nie są jakoś wybitnie rodzinni, a przynajmniej moja rodzina. No nic później zabrali mnie do parku i widziałam żółwie,o:

 Zbierało się na burze. Ale to nic, szłyśmy dalej:) I widziałam małpki! W ogóle byłam hardcorem, bo rozmawiałam z takimi dziewczynkami po portugalsku, jakieś kuzynki czy coś. I sześciolatka specjalnie dla mnie policzyła po angielsku do dziesięciu! To było takie słodkie <3
No i idziemy dalej ( jeszcze nie pada) i u nas w parku z reguły można spotkać wiewiórki, a tu:

No cóż, poprzedniego dnia przy ulicy widziałam kapiwarę, także:) A jeszcze wcześniej u mojej koleżanki-kolibra!:)
Zaczęło grzmieć więc ruszyłyśmy ostatecznie do samochodu. Ostatnim punktem wycieczki była najwyższa katedra w Ameryce Południowej:

Hmm...napisałam Ameryce Południowej i właśnie do mnie doszło, ze faktycznie jestem w Ameryce Południowej...No nic, takie moje twórcze przemyślenia. Ale kto by w tamtym roku pomyślał, że będę w Brazylii?

Dobra, potem poszliśmy do galerii handlowej i kupiłam sobie zegarek za całe 5 reais;) I jadłam takie coś:
Dobre to, to tylko słodkie strasznie. I mój tata twierdzi, że to zna, no to pewnie występuję to (zapomniałam nazwy) i w Europie:)

Jutro przyszli wymieńcy z mojego dystryktu piszą test by ostatecznie przekonać się czy i gdzie spędzą kolejny rok. I zawsze są dwa miejsca do Polski, także już wkrótce przekonam się kto spędzi swój wymarzony rok w moim kraju! Ale bardzo mi się podoba to jaki mają stosunek do wyboru kraju:) Najlepsza Europa  ( tu akurat mają rację) więc osoba, która zajmie pierwsze miejsce z reguły jedzie do Francji, później zawsze są Niemcy. I bardzo ciekawe jest to, jakie oni mają zdanie o tym kraju. Bo nam się on kojarzy raczej z zasadami i pracą. A oni twierdzą, że tam żyją bardzo imprezowi ludzie i mówią ładnym (!!!) językiem. Także teraz nie wiem, kto ma rację:)

Ostatnio byłam u koleżanki właśnie z Niemiec i pływałyśmy w basenie! I robiłyśmy brigadeiro i popcorn z cukrem:P A jutro idę do koleżanki ze szkoły i będziemy oglądać Harrego Pottera, także coś dla mnie:)

Ale uwielbiam ich  organizacje. Dzisiaj miałam mieć zebranie Rotary jak co tydzień, ale nie miałam. Dlaczego? Bo jutro jest święto. W sumie nie wiem o co im chodzi, może jakby ktoś chciał gdzieś pojechać to może już dziś wieczorem, bo nie musi iść na zebranie? No nie wiem, w każdym razie wszystko byłoby ok gdyby ktoś mnie o tym poinformował wcześniej.... No ale cóż, Brazylia....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz