W szkole nic ciekawego. Udaję, że rozumiem co nauczyciele mówią. Ale nie jest źle, bo książkę czytam tylko na hiszpańskim, portugalskim( ale tylko na gramatyce i literaturze, na tworzeniu własnych tekstów już słucham:)) psychologii/socjologii, biologii i sztuce( ale tę mamy tylko raz w tygodniu) także nie jest źle i z tego wynika, że nauczyciele prowadzą lekcje dość ciekawie.
Dzisiaj miejsce miała fajna scenka. Idę z Bruną zanieść jakieś papiery do dyrektorki. Wchodzimy do gabinetu. Cześć, cześć, co słychać, całus w policzek itd. Już widzę, jak na powitanie ktoś całuje moją polską dyrektorkę. To by było komiczne, albo tragiczne, zależy jak spojrzeć na konsekwencje:) Dlatego właśnie ich lubię, z szacunkiem, ale bardziej na luzie. To nie głupie rozwiąznia.
Bruna ma dzisiaj jakąś imprezę ze szkoły w klubie, w związku z czym wybieram się tam z nią. Wieczorkiem, albo nocą jak kto woli. Pozwolono mi nawet zaprosić Annę z Danii, co jest dobrym rozwiązaniem, bo ona NA PEWNO mówi po angielsku.
W ogóle przyjechała Silvia, moja druga host siostra. W związku z czym liczę, że w końcu pójdziemy na wodospady, bo pogoda zrobiła się normalna (25-28 stopni). Albo gdzieś:)
Właśnie zajadam sobie takie dobre, ciepłe bułeczki z serem żółtym w środku. Ponoć to ma jakąś nazwę, ale nie pamiętam jaką.Trzeba przyznać jedzenie tu mają dobre, nie to co u nas na stołówce^^ Zresztą tu obiadów w szkole nie jadają, bo kończy się ona o 12-13.
W ogóle to tutaj na nowo polubiłam fizykę. Proponuję tego nauczyciela przenieś do nas i wtedy nikt nie miałby z niczym problemów, a ja byłabym zadowolona z wychowawstwa. Swoją drogą ciekawe, czy oni tu mają jakiegoś wychowawcę. Albo jak im w ogóle obecność sprawdzają, czy coś. Bo jakoś dzienników to tu nie widziałam. I nie, nie mają librusa xD
Haha, apropo pan od biologii zapomniał dzisiaj hasła do laptopa, co też było ciekawe.
Odnoszę wrażenie jakbym wcale nigdzie nie wyjechała, tylko ktoś wziął mnie i przeniósł do innego kraju, ale życie toczy się tak samo. Szkoła, jeść, spać, książki i tak w kółko. No tylko nikt tu po polsku nie mówi i w szkole się obijam, a poza tym wszystko tak samo. Ludzie tacy sami, klasa podzielona na grupy.
O właśnie to jest ciekawe, wyróżniłam kilka grup:
- indywidualność spod okna. Siedzą sami, niby się z wszystkimi kolegują. Jeden ładnie maluję, na prawdę ładnie, muszę go poprosić, żeby mi kiedyś coś namalował. Póki co ze sobą nie rozmawiamy, bo powiedział, że się mam uczyć portugalskiego,a nie gadać po angielsku, więc milczymy:) Chłopak, który był 3 w kraju w olimpiadzie fizycznej o.O tak, tak to jest dopiero coś. Chłopak, który wydaje mi się jest trochę kujonem. Kolejny, który w ogóle żyje w jakimś innym świecie. Sami chłopcy, nie zwróciłam na to wcześniej uwagi:)
- Rząd środkowy, podwójne ławki. Ja z Leticią:) Na prawdę świetna i bardzo miłą dziewczyna. Para w postaci dziewczyny z Japonii i chłopaka też trochę outsidera. I pierwsza ławka dwóch kolegów odnoszę wrażenie, że są przyjaciółmi od urodzenia. Dziewczyna z Chin, jak zobaczyłam, że czyta książkę po chińsku to się przestraszyłam:) Bardzo miła, ale raczej trzyma się sama.
- Rząd pod ścianą. Pierwsza ławka dwie przyjaciółki. Te w sumie trzymają się ze wszystkimi. Potem mamy trzy dziewczyny, które jako jedyne prawie w ogóle nie utrzymują kontaktów z innymi z klasy. Poza pożycz mi ołówek. Dwie przyjaciółki. Dziewczyna, która tworzy arcydzieła na ławce:) często siedzi z takim chłopakiem, który wyraźnie miejsca nigdzie nie zagrzał, ale pasuje mi do tych spod okna, po też raczej z nikim się nie trzyma.
Ludzie nie chcą uwierzyć mi, że mam 17 lat. Dają mi max. 15:) A ja nie narzekam:) No fakt tutaj ludzie 17-letni wyglądają na 20, a ja długo myślałam, ze prezydent Interactu Alana jest starsza ode mnie o rok, ostatecznie okazało się, że jest młodsza o dwa lata...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz