niedziela, 14 sierpnia 2011

Oi!

Pierwszy brazylijski weekend mam już prawie za sobą. Wczoraj załapałam się na zebranie Interactu i chyba mimowolnie zostałam zgłoszona do udziału, ale nie narzekam, bo jest tam pełno młodych ludzi, którzy rozmawiają po angielsku! A jak ktoś mówi po angielsku to od razu ma +50 do naszej znajomości:)

I już nie wiem kto to mi powiedział, że Brazylijczycy nie mówią po angielsku. Co nie jest prawdą, bo wczoraj poznałam dużo młodych ludzi i 80% mówi dobrze w tym języku.

Załapałam się na imprezę nad basenem!!! To było całkiem pouczające wydarzenie, nie powiem:) W każdym razie koło 1 już wszyscy byli w stanie ze mną rozmawiać, nawet jeśli wcześniej deklarowali: " I don't speak English". Hehe i tak nic nie przebije tego jak siedzialam na poczatku i sie nie odzywałam, bo nie dość , że nic nie rozumiem to potrafię przeprowadzić tylko jeden dialog: Oi, tudo bem? - Ola, tudo bem, e vose?,na szczęscie na początek chyba wystarczyło, bo w pewnym momencie dwóch chłopaków zaczyna się śmiać, ja tylko zrozumiałam Polonesa, a potem nagle zaczynają nawijać do mnie po angielsku, że myśleli, że się nie odzywam, bo jestem nieśmiała. A teraz odkryli, że po prostu nic nie rozumiem:) No i potem już zdecydowanie miałam z kim rozmawiać, bo się dwóch takich znalazło co jakiś kurs angielkiego skończyli i  teraz chcą Practise their English, nie wiem tylko, czemu ze mną jak moje slownictwo jest bardzo ubogie...
W ogóle poznałam muzułmanina, który zaraz na wstępie powiedział, że nie jest terrorystą:) Wtedy też mi się śmiać chciało.

Ale ogólnie tak czy inaczej wszyscy są bardzo mili. A już najbardziej spodobało mi się jak powiedzieli, że Brazylia to najlepszy wybór jakiego mogłam dokonać:)  Kolega jednego z nich wyjechał do Kielc na wymianę. Ogólnie wszyscy wiedzą, gdzie leży Polska i tylko jedna osoba się pytała, czy była w Związku Radzieckim.

Dzisiaj w Brazylii obchodzą Dzień Ojca, więc był grill. Grill, jak grill, ale potem sąsiadka przyniosła mus z marakui!!! Chyba najsmaczniejsza rzecz jaką tu jadłam, tylko bardzo słodka. A i piłam Guaranę, takie coś gazowanego, spotykanego tylko w Brazylii( bo ten owoc rośnie tylko w Amazonii), ale naprawdę pyszne!

A i byłam dziś w Paragwaju!!! Totalnie różny od Brazylii. Przekraczasz granice i od razu robi się brudno i wszędzie walają się śmieci. Ludzi chodzą środkiem drogi i próbują ci wcisnąć dosłownie wszystko. I nauczyłam się jednego: nigdy nie patrz takiemu sprzedawcy w oczy, bo inaczej się od niego nie odpędzisz:)
Ogólnie język inny, ale rozumieją portugalski i dużo taniej niż w Brazylii.

Jutro idę do szkoły! I nie mogę przeżyć tylko jednego, czemu lekce zaczynają się o 7.15?! Wiem, że potem tu jest  ciepło, ale bez przesady. Kończyć będę o 13. Ciekawe było jak na spotkaniu Interactu padła nazwa mojej szkoły i wszyscy od razu zrobili wielkie oczy i stwierdzili, że będzie ciężko. Wolę nie wiedzieć o co im chodziło:)

Zastanawiam się też gdzie jest mój Klub Rotary? Chyba powinni dać znak, że żyją i że się cieszą,  że szczęśliwie tu dotarłam. Chyba, że się nie cieszą, to inna sprawa:) ale mundurek powinni mi mimo wszystko jakoś dostarczyć, bo jak pójdę bez to od razu będę się w oczy rzucać. A jeszcze tego brakowało, wystarczy, że mój portugalski nie istnieje:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz